Felicja Wasiak z d. Możdżeńska (1904-1988)

Zdjęcie

Rodzice

Bronisława Wasiak

Paweł Wasiak

Dzieci

Hanna Wasiak

Marek Wasiak


Urodziła się 21.02.1904 r. w Pruszkowie. Tam (w Żbikowie) zaczęła uczęszczać do szkoły powszechnej. Jako kilkuletnie dziecko przeżywała grozę I wojny światowej, podczas której miejscowość ta ucierpiała znacznie. Warunki były bardzo trudne. Brakowało opału, żywności, a lekcje trzeba było odrabiać przy lampie naftowej i jednocześnie przy mocno ograniczonym dla oszczędności czasie takiego oświetlenia. Później warunki życia uległy dalszemu pogorszeniu, w wyniku sprzedaży wybudowanej przez ojca Felicji – Franciszka Możdżyńskiego – kamienicy przy ul.Chopina 20 w Pruszkowie. Transakcja ta nastąpiła w przededniu wymiany waluty, wskutek czego uzyskane pieniądze wystarczyły jedynie na zakup niewielkiej działki przy ul. Owocowej 10 (obecnie noszącej nr 13). Do chwili wybudowania oficyny na tej nieruchomości 6-osobowa rodzina zmuszona była mieszkać w małej ciemnej suterenie, wynajętej u nowych właścicieli domu przy ul.Chopina 20.

Po ukończeniu 6-klasowej szkoły i zdaniu egzaminu, w roku 1918 Felicja zostaje przyjęta do Państwowego Seminarium Nauczycielskiego im.E.Orzeszkowej w Warszawie przy ul.Nowolipki. Przez krótki okres mieszka u swej ciotki w Warszawie na Woli, potem codziennie dojeżdża pociągiem i z Dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej dociera pieszo do celu.

Seminarium, powołane do życia jako żeńska szkoła publiczna, realizowało ideę nowego wychowania w odrodzonej Polsce. Niełatwo było się tam dostać; z preferencji korzystały uzdolnione kandydatki ze wsi, założeniem było bowiem – wobec deficytu kadr na tych obszarach – dobre ich przygotowanie do pracy w szkolnictwie terenowym. Seminarium słynęło z doborowej kadry profesorskiej, wysokiego poziomu nauczania oraz nowatorskich inicjatyw pedagogicznych. Kładziono nacisk na rozwijanie twórczości własnej, samodzielnej obserwacji, inwencję w sposobach pracy, zbiorową działalność dla dobra ogólnego, wspólne działania w pracowniach tematycznych, wiązanie szkoły z życiem, prace ręczne, otwieranie drzwi dla sztuki, odwiedzanie muzeów, tworzenie spektakli teatralnych, krajoznawstwo. Bardzo dużo troski wkładano w rozwój fizyczny młodzieży. Wpływ Seminarium na późniejszą pracę pedagogiczną jego wychowanki był niewątpliwy. Było to szczególnie widoczne, gdy w 1923 roku – jako 19-letnia dziewczyna – podjęła w Pruszkowie trud nauczania w klasach, obejmujących uczniów bardzo zróżnicowanych środowiskowo i wiekowo (niekiedy niewiele od niej młodszych), często mocno zaniedbanych wychowawczo.

Od 1923 roku rozpoczyna pracę w Szkole Powszechnej im. St. Staszica, od 1928 roku przenosi się na własną prośbę do Szkoły Powszechnej im. J. Piłsudskiego. Kształci się nieustannie jako instruktor wychowania fizycznego, uczestnicząc w licznych kursach (w 1928 r. w Wągrowcu i w 1929 r. w Nowym Targu – metodyka ćwiczeń cielesnych, gimnastyka osobista, gry i zabawy ruchowe, siatkówka – hazena, turystyka piesza; w 1930 r. w Płocku i w tym samym roku w Wymyślinie – ćwiczenia gimnastyczne, gry sportowe, lekka atletyka, wioślarstwo, łucznictwo, pływanie, a ponadto tańce ludowe, śpiew chóralny oraz zajęcia z teorii i metodyki sportu). Najwcześniej, w 1925 r., kończy kurs robót ręcznych. W warunkach bardzo mizernego ówcześnie wyposażenia młodzieży w sprzęt sportowy i gimnastyczny stale troszczy się i zabiega u Zygmunta Giesego – kierownika Szkoły im. J. Piłsudskiego – o poprawę tego stanu.

W 1933 r. wychodzi za mąż za nauczyciela tej Szkoły, Stefana Wasiaka. Decyduje się w związku z tym na zmianę miejsca pracy. Udaje się to dopiero w 1935 r., gdy przenosi się do Szkoły im. Tadeusza Kościuszki w Pruszkowie. W 1934 r. we wrześniu rodzi się syn Marek, a na dwa miesiące przed wybuchem wojny 1939 r. córka Hanna. Wraz z nadejściem okupacji zostaje zwolniona z pracy w szkole. Bez pracy pozostaje też jej mąż. Środki na utrzymanie zdobywają domowym wytwarzaniem papierosów i wypiekaniem ciastek. Mimo że jest to zakazane przez okupanta, nie zaprzestaje nauczania. Organizuje podziemne przedszkole dla kilkanaściorga dzieci, choć w Szkole im.T.Kościuszki, w najbliższym sąsiedztwie domu, stacjonują żołnierze Wehrmachtu, a 200 metrów dalej przy ul.Parkowej jest siedziba Gestapo. Kolportuje prasę konspiracyjną. Jest członkiem Armii Krajowej – VI Rejon – VII Obwód „Obroża”.

Po zakończeniu niemieckiej okupacji, 17 stycznia 1945 roku zgłasza w Inspektoracie Szkolnym gotowość podjęcia pracy. Ale od marca do końca sierpnia tego roku otrzymuje bezpłatny urlop w związku z koniecznością pobytu w szpitalu i przeprowadzenia operacji. Od 1946 r. wznawia nauczanie w szkole im.T.Kościuszki. Gdy w wyniku wzmagającego się reżimu i indoktrynacji ideologią stalinowską szkoła ta, decyzją władz oświatowych, ma w roku szkolnym 1949 – 1950 stać się szkołą Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (TPD), czyli świecką i gdy dochodzi do aresztowań burzliwie protestujących przeciwko temu rodziców, nie waha się zmienić miejsca pracy. Nie bacząc na ewentualne represje, uzyskawszy możliwość zatrudnienia w Szkole nr 2 ( dawniej im.St.Żółkiewskiego), przenosi się tam wraz z całą klasą, w której sprawowała wychowawstwo. Tam podejmuje prawdziwą orkę: warunki lokalowe straszne, klasy przepełnione, nauka odbywa się na dwie lub trzy zmiany, dużo jest uczniów zapóźnionych w rozwoju, pochodzących z terenu Tworek i wymagających specjalnej edukacji. Z drugiej strony nałożone w tym czasie na nauczycieli rygory i przerzucanie na nich odpowiedzialności za niedostateczne oceny uczniów wymagają organizowania tzw.popołudniowych kompletów. Nauczanie trwa więc po kilkanaście godzin dziennie.

Mimo owych trudności, w Szkole Nr 2 (dawnej im. St.Żółkiewskiego), a częściowo nr 1 (dawnej im.Piłsudskiego), pracuje jeszcze w pełnym wymiarze godzin przez wiele lat. Gdy zaczynają się kłopoty zdrowotne, przechodzi na emeryturę. Ale nie traci kontaktu ze szkołą, prowadząc jeszcze – dopóki siły jej na to pozwalają – zajęcia lekcyjne w zmniejszonym wymiarze. Umiera nagle 17 marca 1988 roku. We wspomnieniach dawnych uczniów zapisała się jako „ukochana wychowawczyni”. Łagodna, nigdy niepodnosząca głosu, wyrozumiała, jednocześnie konsekwentnie egzekwująca zadania swych wychowanków, niezabiegająca również o wyróżnienia i splendory u władz oświatowych, nadzwyczaj skromna, wydawała się nigdy sztucznie „nie wypracowywać” swojego autorytetu. Ona go po prostu miała.


Oprac. Hanna Wasiak