Kazimiera Możdżeńska (1871-1957)

Kazimiera Możdżeńska ( z domu Tomaszewska) urodziła się w 1871 r. Wcześnie osierocona – jako kilkunastoletnie dziecko musiała podjąć pracę zarobkową. Znalazła ją w założonym w 1882 r. zakładzie wyrobów fajansowych Jakuba Teichfelda w Pruszkowie, „przeszczepionym” z ośrodka ceramicznego w Kole. Fabryka ta zatrudniała głównie kobiety. Warunki były tam niezwykle ciężkie (praca po 12 godzin dziennie i więcej – przez 6 dni w tygodniu – zaczynała się o godzinie 5 rano, kończyła o 7 wieczorem, z półgodzinną przerwą na śniadanie i godzinną na obiad). Nieletnie dziewczęta zarabiały najniższe stawki (ok. 15 kopiejek dziennie, gdy ½ kg chleba kosztowało 2 – 4 kopiejek). Fabryka ta, zwana popularnie „Fajansową” cieszyła się więc złą sławą. W 1893 r. Kazimiera Tomaszewska wstąpiła w związek małżeński z Franciszkiem Możdżeńskim. Ślub odbył się w kościele parafialnym w Żbikowie. Po 4 latach, nie mogąc doczekać się potomstwa, postanowili adoptować córkę Zofię Świączkowską. Ksiądz Zarzecki z parafii żbikowskiej tylko przez kilka tygodni odwiedzał przybranych rodziców – stwierdziwszy dobrą opiekę nad dzieckiem, zaniechał dalszych wizytacji. Po kolejnych 4 latach – w odstępach czteroletnich – pojawiły się dzieci: Edmund (1900 r.), Felicja (1904 r.) i Genowefa (1908 r.). Powiększona rodzina, mieszkająca w Pruszkowie przy ul. Klonowej (później przemianowanej na Daszyńskiego), przeprowadziła się do wybudowanej przez Franciszka Możdżeńskiego jednopiętrowej czynszowej kamienicy przy ul. Chopina. Wybuch I wojny światowej i kryzys ekonomiczny dramatycznie skomplikowały sytuację. Sprzedaż kamienicy nastąpiła w przededniu olbrzymiej dewaluacji. Uzyskane z transakcji pieniądze starczyły zaledwie na zakup niewielkiej działki przy ul. Owocowej nr 10 (potem nr 13). W poszukiwaniu dachu nad głową dla 6-osobowej rodziny trzeba było wynająć suterenę u nabywców sprzedanego budynku przy ul. Chopina i zaciągnąć kredyt na postawienie jednorodzinnego domu. Najpierw powstała przy ul. Owocowej mała oficyna. Wybudowania części frontowej nie doczekał – zmarły wskutek nowotworu żołądka – Franciszek Możdżeński. Jego śmierć była ciosem dla wszystkich, a szczególnie żony Kazimiery. Było to bowiem – według relacji dzieci – małżeństwo bardzo udane, darzące się wielkim szacunkiem. Córka Felicja wspominała zawsze, że nigdy nie słyszała podniesionego głosu i ostrych słów rodziców, a Franciszek zwracając się do żony używał charakterystycznego, podkreślającego jakby jej godność, określenia „Matka”. Kazimiera Możdżeńska resztę swego życia spędziła w domu przy ul. Owocowej z córką Felicją i jej rodziną. Doczekała się ogółem 5 wnuków i 3 wnuczek. Najbardziej ukochanym był jednak Marek urodzony w 1934 r., później – według jej słów – „wymodliła dla Feli dziewczynkę”, choć można wątpić w szczęśliwość owego zrządzenia 2 miesiące przed wybuchem wojny 1939 r. Kazimiera Możdżeńska zmarła w lutym 1957 r. w wieku 86 lat, po złamaniu kości udowej, wobec którego ówczesna medycyna była bezradna. Została pochowana na cmentarzu w Pruszkowie.


Oprac. Hanna Wasiak